„Nikt już w nim nie zamieszka. Rozpada się z roku na rok coraz prędzej. Część starego sadu została wycięta i dopiero teraz widać, jaki był w rzeczywistości niepozorny i kruchy. Otwarta przestrzeń pochłania go jak nicość. Teraz widać go już z dala, ze starej zapuszczonej drogi, którą nikt nie jeździ. Nic go już nie chroni. Tylko od zachodu zostało kilka starych drzew.
Kiedyś jabłonie otaczały go z trzech stron. Jedynie od południa, od strony podwórka docierało słońce. Reszta tonęła w cieniu. Teraz muszę sobie to wszystko przypominać, wymyślać od nowa, wyobrażać sobie rzeczy, które już kiedyś się zdarzyły. Od tego wyobrażania się zmieniają i stają się coraz wyraźniejsze. (…)
(…) Potrafię tylko przyjeżdżać i patrzeć, jak pleśń wchodzi w drzewo, a rdza w gwoździe. Okolica zamiera dom po domu i to jest tak, jakby zmniejszało się moje życie. Bo co się z nami stanie, gdy przepadną wszystkie miejsca, w których przebywaliśmy? Będziemy musieli je wymyślić od nowa
i nasze dawne życie też zmieni się w wymysł, w igraszkę pamięci, w nic więcej”.
i nasze dawne życie też zmieni się w wymysł, w igraszkę pamięci, w nic więcej”.
(Andrzej Stasiuk – fragment opowiadania _Stary dom_ z książki pt. Nie ma Ekspresów przy Żółtych Drogach)
Nie jestem fanką Autora. O tym fakcie już kiedyś wspomniałam. Ale często, zgadzam się z tym, co udaje mi się przeczytać, często nie do końca przeczytać.
Tym razem jest inaczej. Przeczytam do końca. Gdyż ponieważ:)
cyt: - „Są na świecie przedmioty nie widzialne” – powiedział do mnie kolega na spacerze. Potem kontynuował : „Choćby pusty jednorazowy kubek po kawie. Rzuć go na ścieżkę, połóż na parapecie przed sklepowym oknem, pozostaw na ławce, nikt tego nie zauważy. Te kubki są nie widzialne, patrzymy na nie ale ich nie widzimy”. Od tamtej rozmowy upłynęło już kilka ładnych lat a ja odkrywam rzeczy na które patrzę a których nie widzę. Czasami dla tego żem zapędzony, innym razem dlatego że przedmioty, miejsca a czasami nawet ludzie wydają się tak zwyczajni , tak pospolici że stają się niewidzialni. Dlatego potrzebują kogoś kto mi te przedmioty , miejsca, osoby skryte pod czapką niewidką zwyczajności wskaże. Mistrzem wypatrywania i wskazywania jest Andrzej Stasiuk. Po raz kolejny dał temu wyraz w najnowszej publikacji „Nie ma ekspresów przy żółtych drogach” która ukazała się kilka dni temu nakładem Wydawnictwa Czarne. Jest to antologia króciutkich tekstów wcześniej publikowanych w katalogach i czasopismach, miedzy innymi w „Tygodniku Powszechnym” a odnoszących się właśnie do detalu, szczegółu, przedmiotu. I choć teksty są naprawdę krótkie, na 170 stronach zmieściło się ich aż 48, każdy pozwala spojrzeć na kogoś lub coś inaczej. Chcecie przykładów proszę bardzo. Czy wpadło by wam do głowy, że oberek jest tańcem obsesyjnym. Mnie przed lekturą też nie. Ale trudno się z argumentacja autora nie zgodzić. Czy ktoś z was doszukał by się powiązania miedzy Matka Boską Zielną a południca z miejscowych legend? Czy kiedykolwiek uzmysławialiście sobie jak umiera stary dom, taki naprawdę stary, opuszczony i zapomniany. Jak wdziera się w niego przestrzeń? Pewnie nigdy, ja tez nie bo nie mam na to czasu, a nawet jak by się nad tym zastanowił to nie potrafił bym tego oblec w słowa, pojęcia, nadać temu formę zdania podrzędnie złożonego. Na szczęście mamy Stasiuka który robi to za nas. Jak w tekście „Stary dom”.
Kto inny jak nie Autor potrafi na trzech stronach tworzyć mikrokosmosy spraw zwykłych. Raptem jedną kartkę ma tekst „Targowisko”. Tak ma jedna kartkę czyli dwie strony, zaczyna się na tej oznaczonej 119 a kończy na 121. Tyle wystarczyło by narysować obraz pewnego lokalnego targowiska które z czasem staje się matką wszystkich targowisk, targowiskiem archetypicznym, uniwersalnym. Staje się jak cała reszta targowisk świata. Jedna zadrukowana kartka papieru, ale literacko perełka. Jedna z czterdziestu ośmiu.
Każdy z tych tekstów to impresja, opis wrażenia, czasami jak by nota w dzienniku. Zapis tego co może się przydarzyć w dniu co o 7.30 zaczął się od kawy, tak zwyczajnie od kawy.
Choć autor podróżuje w miejsca niezwykłe , choć czasami są to miejsca w których nie ma „nic do oglądania”, nie pisze reportaży. On nam nie przedstawia tych miejsc, on pokazuje detal i swoje emocje tym detalem wywołana.
Pomiędzy tymi tekstami są dwa odmienne, oba dedykowane księżą, Bonieckiemu i Lemańskiemu. Oba to jasny przejaw wsparcia dla duchownych i silne nawiązanie do naszej polskiej bieżączki. Mają jednak w sobie klasę, nic nie jest tu wprost ale przekaz jest jasny.
I jeszcze jedno odnośnie tytułu, gdzieś w połowie do mnie dotarło dlaczego nie ma tam ekspresów. To proste, by zauważyć więcej nie można się spieszyć, dlatego nigdy nie wsiadaj do ekspresu. By podróż była podróżą a nie pośpiesznym przejazdem z miejsca A do miejsca B.
Cały tom, jest jak zawsze napisany wspaniałą, lekko „stasiukowską” polszczyzną. Czyta się to bardzo lekko i dość szybko. Treść nie wietrzeje i osadza się gdzieś na dnie głowy i wyczula na detal, każe obserwować, zrywać czapki niewidki. A tak bez patosu po prostu uczy wrażliwości. Moim zdaniem pozycja obowiązkowa. Polecam”
– napisał Irek na stronie http://blurppp.com/blog/andrzej-stasiuk-nie-ma-ekspresow-przy-zoltych-drogach/
A ja się pod słowami tymi podpisuję emocjonalnie!
melancholijno-nostalgicznie bardzo dziś na Twoim blogu, Iwona. I podróż nie tylko do przeszłości, ale i wgłąb siebie. I pięknie dobrałaś te fotografie..
OdpowiedzUsuńpora jakaś taka się zrobiła - wyblakła, przycupnięta w oczekiwaniu na zmianę ...
UsuńW mojej rodzinnej wiosce, na Roztoczu, coraz więcej jest takich pochylających się ku ziemi domów i zabudowań gospodarczych.... i pewnie będzie coraz więcej. Za każdym razem jak odwiedzam rodziców, to mam wrażenie że wioska robi się coraz mniejsza, a cmentarz coraz większy...
OdpowiedzUsuńStasiuk u mnie czasami bywa na półce z książkami. "Dukla" jest moją ulubioną, a "Nie ma ekspresów..." ciągle czeka na przeczytanie.
Znam trochę Roztocze i gdy czytam to, co napisałaś mam przed oczyma te domy. Owo znikanie, przemijanie i koniec ...
UsuńOstatnie zdjęcie - przykry widok. Dom obok wygląda na zamieszkały. Taka jest kolej rzeczy. Mimo ogromnego sentymentu do starych budynków - nie wszystkie nadają się już do zamieszkania, nie wszystkie (choć ładne) można umieścić w jakimś skansenie. Może mieszkańcy wymarli, może wyprowadzili się do miasta...
OdpowiedzUsuńWiduję różne ruiny - domów, budynków gospodarskich, dworów, pałaców, kamienic. Patrzę, jak porastają dzikim winem, z balkonów wyrastają brzozy, ściany chylą się ku upadkowi. Przemijanie i świadomość, że to już nie wróci. Dlaczego nie wróci? Nikomu już na tych miejscach nie zależało, nikt ich nie potrzebował.
Czasem myślę, że stare domy jak ludzie. Umierają powoli. I znikają gdy nikt już ich nie potrzebuje, nie pamięta
Usuńciekawe, zachęca do lektury.
OdpowiedzUsuńno i piękne zdjęcia zrobione. tym domą. :0
nie byłoby ich może tak żal, gdyby ludziska chcieli nadal sobie takie budować. po prostu. zamiast tego co budują.
To co się teraz projektuje-buduje to są potworki-nieprzetrwajki ! Nigdy nie dożyją/przeżyją tego, co domy powyżej. Nigdy !
Usuń- za komplement dziękuję :)
Kupiłaś mnie muzyką, Stasiukiem i domem
OdpowiedzUsuńświetne zdjęcia
ściskam
Ha, toś Moja teraz ? Małgoś?
UsuńPrzyznam, że nieźle poruszyłaś mnie tym, co pokazała mi Bloggerowa miniaturka posta: wielkie litery D O M i to zdjęcie domu, który domem raczej był.
OdpowiedzUsuńTak jak Picasso miał swój okręt błękitny, tak widzę, że Ty masz na blogu swój okres czarno-biały! ;)
Mnie wspomnienie też wciąż porusza.
UsuńOkres czarno_biały? Czasem mam wrażenie, że nie przeminie. Ale pewnie wiosną zmienię zdanie:)
Hermosa serie, muy buenas las fotografías!
OdpowiedzUsuńUn fuerte abrazo desde Argentina.
Lubię takie miejsca i klimaty. Inny świat, inny wymiar... jakby coś nierzeczywistego.
OdpowiedzUsuńWymiar nasz_ci ale masz rację, ma coś nierzeczywistego :)
Usuńładne kadry :)
OdpowiedzUsuńdawno nie robiłam czarno-białych fotografii. muszę powrócić. dzięki za wenę :)
Wracaj_ magia jest większa - i ja wciąż nie wiem dlaczego !
UsuńZawsze jak widzę takie miejsca to w mojej głowie rodzą się scenariusze - jacy ludzie w tym domu mieszkali, czy byli szczęśliwi, co widziały i słyszały ściany...bo napewno wiele. To dla mnie inny Świat i wiesz co? Czasem mam chęć w takim pożyć...
OdpowiedzUsuńMusisz kiedyś zatem, z nami na płd/wsch Polski pojechać. Obiecuję mnóstwo wrażeń, I przemyśleń. Miejsca zawsze pobudzają i poruszają wyobraźnię :)
UsuńW każdym domu mieszka przeszłość. To co widzimy, stan w jakim te domy są, to tylko obecny ich obraz. Dokładnie tak, jak napisała Mo.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie,.
tak. dokładnie tak :)
UsuńDom z bogatą historią i duszą..., przemija jak wszystko na tym łez padole
OdpowiedzUsuńprzemija.kończy się, I znika. Smutnie mi wyszło. Ale chyba tak miało być :)
Usuń"Kraina śniegu - „Schneeland”, jak brzmi oryginalny tytuł tego (w większej części kostiumowego) filmu, to ekranizacja wydanej u nas powieści „Hohaj”, autorstwa Elisabeth Rynell. Zachwycające pejzaże i cuda krajobrazu północnej Skandynawii są tu scenerią tragicznych wydarzeń, jakie miały miejsce w latach ’30 XX wieku. Stopniowo są one odkrywane przez współcześnie żyjącą, cierpiącą na depresję pisarkę, w którą wcieliła się Maria Schrader. Zupełnie przypadkowo udaje jej się poznać historię Knövela (sadysty, psychopaty i rodzinnego tyrana), jego córki oraz pewnego tajemniczego przybysza z daleka, który odegra tu rolę niczym postać z klasycznego dramatu Ibsena, czy Strindberga” – tak sobie zacytowałem z Netu, nie pisząc za wiele :) - bo ten film, to właściwie historia pewnego starego domu. Kto nie widział – zachęcam.
OdpowiedzUsuńOglądając Twoje zdjęcia pomyślałem właśnie o nim.
Pozdrawiam Iw – Jan
Widziałam. Poruszająco_dołująca historia. Smutny koniec. Nie, nie odważyłabym się oglądać raz jeszcze. I polecam, ale odpornym. I raczej optymistom :)
UsuńPrzemówiłaś do mnie i zdjęciem i słowem...nie zostaje mi nic innego jak dodać tom do pozycji obowiązkowych!
OdpowiedzUsuńDobrze się czyta. Myślę, że nie będziesz zawiedziona :)
UsuńAleż tu sie zrobiło intelektualnie ;) Fajde zdjęcia, mnie to żal tych płotów z drewnianymi deskami, zastępuja je metalowe kraty i ogrodzenia rózne, i nic na takim płocie sie nie powiesi, podejść do płotu już się nie podchodzi, i w ogole jakoś tak więziennie się robi. Ja to już pare razy o płotach pisałem tu i ówdzie.
OdpowiedzUsuńPodejrzewałby mnie kto o intelekt jakowyś? :)
UsuńPłoty to fajny temat. I filozoficznie i architektonicznie i fotograficznie rzecz jasna. Muszę przymierzyć się kiedyś - tzn zmierzyć.
Właśnie czytam tę książkę Stasiuka i podoba mi się bardziej od wszystkich jego dotychczasowych dokonań.
OdpowiedzUsuńMyślę, że wiele z Twoich zdjęć mogłoby służyć za ilustracje do jego książek :-)
Serdecznie Cię pozdrawiam :-))
ha:) jesteś kolejną Osobą, którą ta książka urzeka. Może to mój dobry początek na dalsze czytanie ?
UsuńTo miłe co napisałaś :) dziękuję !
pozdrawiam i ja !!!
Przeczytałam i mogę naprawdę polecić. Myślę, że nie będziesz zawiedziona.
UsuńJa się właśnie przymierzam do przeczytania tej książki :)
OdpowiedzUsuńTo ciekawa jestem Twoich wrażeń !
Usuń:)
OdpowiedzUsuńpuk puk ;p jest tu Kto ?
OdpowiedzUsuńNie żebym namawiał, ale brakuje mi Twojej regularnej bytności na Blogu !!!
A pomysł na czarno/białe wpisy jest dla mnie strzałem w "10". Masz łapę i łoko :)
pozdrawiam
K.
Nie mam pomysłu na realizacje. Ot zima. Książkowe zaległości nadrabiam. Pozdrawiam Cię K.
UsuńPomysł kiełkuje - to wieść z ostatniej chwili :)
Szkoda domów, ludzi. Zawsze zastanawiam się w takim przypadku, kto w nim mieszkał, jaka mogła być historia rodziny...
OdpowiedzUsuńAle to znak czasów, a na wsi widoczny jeszcze bardziej, szczególnie w mojej okolicy, gdzie bieda aż piszczy. Pozdrawiam :)
Gdzie jej nie ma? Takich smutnych widoków mam całe mnóstwo przed oczami .....
Usuńwitam witam.
OdpowiedzUsuńjestem jestem.
podziwiam :)
jak zwykle :)
Odlalkowane :)
Usuńpozdrawiam Cię bardzo !!!
Uwielbiam patrzeć na stare domy. Zawsze zastanawiam się nad ich historią, nad tym, kto tam mieszkał, co widziały te ściany ...
OdpowiedzUsuńOpuszczone budynki budzą we mnie jakiś sentyment.
Pozdrawiam
Świetne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńMamy dobre wieści - Jaśliskie piękne domy zostały w większości już wyremontowane, już nie upadają ;)
Pozdrawiamy ;)