Miałam w planie inny wpis. Choć tematycznie bliski. O wsiowatości. Bo Grzegorz trochę mnie podkręcił. Bo rozmawialiśmy o tym, co teraz uważamy za wiejskie. Co to znaczy – ale wiocha. W latach mego dzieciństwa takim mianem określano człowieka bez gustu. Jak coś było wsiowe – to tandetne. Jak komuś słoma z butów wystawała – to zachowanie jego urągało wszelkim poprawnym (haha) zachowaniom miejskim.
Było więc – wieśniackie zachowanie, wsiowy gust. Wiocha na
głowie i ciele – jako ciuchy i fryzura. Wieśniackie mieszkania – „ciapane meble”
– mam nadzieję, że ktoś z Was pamięta co to? :)
Jeździłam w dzieciństwie na wieś. Do cioci. Nie zauważałam
jakoś szczególnie różnicy miedzy ciocią, a resztą ludzi z mego miasta. Owszem
jak w moim sąsiedztwie zamieszkała rodzina – dwie rówieśniczki z rodzicami – to dziewczyny
miały dziwne sukienki na sobie. I trochę gwarą mówiły. Ale mnie to nie
śmieszyło.
Lubiłam i lubię wieś. Dobrze mi było i jest wśród krów (o
czym już było) świnek, kur, kogutów i w ogóle wśród zwierząt i Ludzi ze Wsi ! Lubię
śpieszyć się powoli. Grzebać w ziemi. Chodzić po polach. Wysoce cenię sobie
sztukę artystów ze wsi. Prymitywistów. Samouków. Jednej rzeczy tylko nie lubię –
wstawania z kurami.
Więc – gdyby jeszcze ktoś miał wątpliwości – jestem Wieśniarą
!!!
Wsiowe okienko, widoczne po lewej stronie bloga wysyłam via email !
cosa nostra - czyli koza nieostra - for Rene
wiadro_porównanie :)
... tak przemija wieś, rozchodzi się but ...
(miał pewnie na myśli wrastający weń tzw rozchodnik, zresztą kto wie )
A ja taką starą wieś lubię najbardziej. Teraz to już właściwie skanseny. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI bogu chwała, że są skanseny! Że choć tyle wsi można poczuć ... choć :)
UsuńTen kogut z drugiego zdjęcia to jakby chciał mi wyjść z ekranu! ;)
OdpowiedzUsuńŻe mu do Szwecji się chce? haha:)
Usuń- w sensie Twego bloga mam na myśli
Jak nie pytają skąd jestem, odpowiadam: ze wsi i jestem wsiunem, to Ty nie Wieśniarą, raczej Wsiunką ewentualnie Wsiuną!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i witam na wsi!
ja tam swoje wiem:)
UsuńMnie takie tkliwe widoczki jak na Twoich zdjęciach też łapią za serce. Może stworzymy klub wieśniaków?
OdpowiedzUsuńPS. też nie lubię porannego wstawania :)
Jestem za klubem - jednakowoż w tych czasach trochę lękliwie patrzyłabym na tworzenie klubów, związków i etc.
Usuńale grupę miłośników - można by ! To już Nas Dwoje. No i chyba na Grzegorza można liczyć - chyba - bo ---
takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego:)))
ba, tylko, że dziś prawdziwej wiochy już nie ma.
OdpowiedzUsuńchłop mieszka w pałacu z pustaków, jeździ na pole VW i uprawia na nim paprykę pod folią.
kur, kaczek, świń, gęsi, krów, konia trzymać się nie opłaca, jeśli to nie hodowla na dużą skalę.
nie ma stogów, tylko te rolki zapakowane w folię...
no to sobie ponarzekałem :-) przynajmniej załapałem się na prawdziwą wieś w wakacje w czasach dziecięctwa.
z kurami, kaczkami, świniami, krowami, koniem i spaniem na sianie w stodole. tyle, że sam dom był murowany, bo to było w mazurskich Prusiech.
Oj no masz rację! Podpisuję się pod narzekaniem Twym. I ja (jak wspomniałam) miałam ciocię na wsi. Jeździłam do niej z lubością! Miała kaczki, kury, koguty, gęsi, świnki, krowy i konie. O psach i kotach nie wspominając. I sad. I dwa spore pola. Piekła chleb, ubijała masło. I na sianie spałam - a jakże! W ogóle ciocia była the best:) bo pozwalała mi na wiele więcej niż rodzice :) !
UsuńDom był murowany, ale toaleta:) była w ogródku. Aaa i studnia na podwórzu. Ech.
Też mam takie wspomnienia:)krowy,kaczki,króliki,świnie i spanie na sianie no a teraz ciocia ma parę kurek łąka sprzedana...ach
UsuńNa szczęście i mnie dane było poznać wieś prawdziwą. Nie wołam na świnki - taś, taś - i odróżniam zwierzęta od siebie, nie myląc owcy z kozą na przykład!
OdpowiedzUsuńA czy jestem wsiokiem? A bodaj tak !!! - Jan
Przypomniała mi się historia, którą opowiedziała nam pani w skansenie w Sierpcu.
UsuńKtóraś ze zwiedzających mam uświadamiała swoje dziecko - zobacz synku, jakie ładne dziki - uwaga - wskazując na szare i szaro czarne -- baranki !
O mój świecie. Pani była około 40_tki.
buhaha ???
Cała moja rodzina pochodzi ze wsi, od trzydziestu lat mieszkam na wiosce i wcale się tego nie wstydzę. Po prostu trzeba zachować pewien dystans i nie zrobić z siebie typowego wieśniaka. Teraz na wieś garną ludzie z miast bo mają dość aglomeracji i zrobił się mały mix. Na Lubelszczyźnie istnieje jeszcze parę miejsc gdzie czas się zatrzymał ale ostatnio byłem w Pieninach i byłem bardzo zdziwiony. Konie na ulicy to rzecz normalna a sprzęty rolnicze pochodzą jeszcze z ery Gierka. Wcale się z tego nie śmieję bo uważam że fajnie było zobaczyć taki mały wiejski świat...
OdpowiedzUsuńNie, no o wstyd tu nie idzie wcale. Ja na wsi na starość (czyli niebawem) pewnikiem przeniosę się ! Moje korzenie nie są na wsi. A na wieś mnie ciągnie i o ile pamiętam zawsze mnie ciągnęło. I właśnie na wsi czuję się u siebie !
UsuńLudziska uciekają na wieś. Wiem. Mam tylko nadzieję, że to ich zmieni na lepsze. Że swej mieszczuchowatości - cokolwiek ona oznacza - nie zasieją na wsi ...
Też kocham te klimaty, jestem wieśniarą! ;o)
OdpowiedzUsuńNienawidzę wstawania z kurami - może dlatego nie posiadam ;o)))
Pozdrawiam ze wsi!
coraz Nas więcej :)
UsuńNo to witam w klubie! Wieś lubię, chociaż kilka złych wspomnień z wiejskiego życia mam i chyba już w sercu zostaną. Wiejska mentalność sprzed ponad 15 lat, która o zgrozo jest miejscami jeszcze żywa nie leży w granicach mojej tolerancji. Wiejska dziołcha ze mnie, chociaż od 10 lat przeniosłam się na miejskie śmieci, pochodzenia się nie wstydzę, nawet ciągle czasami gwarą coś powiem, ku uciesze męża. :D
OdpowiedzUsuńCzyli i TY z Nami! Bardzo mnie to raduje:)
UsuńA cóż to za gwara, że męża to bawi? Ja wciąż umiem zaciągać, mówić śpiewnie jak moja ciocia. Wiem, że po powrotach z wakacji rodzice mnie "prostowali" językowo. Iwonaaaa, choć noooo, tuuuu :)) haha
(chyba zrobię jakiś znaczek klubowy do wklejenia na blogi)
;D
O właśnie to choć no tu. :D Wschodnio zaciągam koncówki śpiewnie i używam czasami słów, które specyficzne są do mojej wioski chyba (płanęta, sąsiek) bo mąż pochodzi z wioski 16 km od mojej i ich nie znał.
UsuńPo wakacjach w Polsce i czasami jak się zapomnę gadając do kotów to słychać tylko: idzta, bawta się i co się drzeta. :x:D
ahaha:) tu ma "u" bardzo dużo :)
UsuńNo to jesteśmy już dwie - dumne wieśniary :)))
OdpowiedzUsuńMiałam okazję przez 10 lat mieszkać w Opolu, a 14 (włącznie z obecnym czasem) bliżej wsi... Choć typowej wsi to już nie przypomina. Brak terkoczących traktorów, krów na wypasie, ogólnej gospodarki... jedyna różnica, to to, że zamiast bloków stoją domy i domki, dookoła przyrody więcej, bliżej lasów itp. Pamiętam, że kiedy przyjechałam na wieś, wszyscy starali sie mnie oduczyć mówienia "idę na dwór" - tutaj poprawnie jest "wychodzić na pole". I chyba to zapamiętałam jako tą największą różnicę :) Tak czy owak, w dużym mieście nie chciałabym już mieszkać, a jedynie jeździć raz za czasu. Wiejskość skradła moje serce :)
Pozdrawiam serdecznie :)
U mnie też idzie się na dwór - na pole chadzają:) moje koleżanki z małopolski i pewnie nie tylko.
UsuńWieśniaków widzę na moim blogu cała masa - partie jakowąś można by założyć ... a może lepiej nie? haha:)
Jestem wieśniarą, i lubię siebie taką, z tymi moimi kogucikami, tandetnymi wycinankami, korlami, lubię moją wiejskość, że potrafię zrobić twaróg, masło, kiełbasę, kaszankę, przyciąć drzewa, lubię całą masę tego wszystkiego w sobie, której innym się nie śniło - że można
OdpowiedzUsuńmoja wielskość jest tym, co w sobie lubię i niech mi ktoś podskoczy :)
cieszę się, że jesteś mi tak bardzo bliska :P
Znasz?
http://trzybulskaceramika.blogspot.ie/
Nie znałam, zajrzałam na stronę. Drogo! Za tę cenę (z noclegiem) w Domu na Łąkach są trzy (!) posiłki i podwieczorek. Plus kawa, herbata, mleko etc. dostępne przez cały dzień. Piękne pokoje, czysto, schludnie i bardzo gościnnie! I piszę o sezonie, bo po, już jest taniej. Nie słyszałam też o kombinacjach typu jak coś tam to dopłata. Zresztą zajrzyj na stronę. Po 100-kroć warto. A takich ofert jak Twoja (z całym szacunkiem Małgosiu !!! żeby nie było:))) znam całe mnóstwo w Beskidzie i nie tylko.
UsuńJeśli czegoś szukasz, daj znać. Polecę - chętnie. A powołać mogę się na własne przeżycia w miejscach:) bo sporo jeżdżę:)
uwielbiam klimat ja tych fotografiach, rewelacja :)
OdpowiedzUsuńdziękuję, dziękuję :)
UsuńJestem wieśniaczką z krwi i kości. I już chyba zawsze pozostanę, niezależnie od tego, czy będę mieszkać w mieście, czy powrócę na wieś :)
OdpowiedzUsuńTo witam wśród Swoich:)
UsuńFantastyczne wsiowe ujęcia. Pięknie postarzała kartka:) I ten ptaszek na malwie o zachodzie słońca - poezja Iw, poezja (wiejska - hehe) !!!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Anna
Aniu - miło, że wciąż bywasz! A na wsi zawsze możemy się spotkać !
UsuńSielskie klimaty nam zafundowałaś. :) Fajnie ta chata w sepii wyszła. :)
OdpowiedzUsuńDłuuuuga droga w takich zabawach przede mną - ale dziękuję za słowo otuchy:) !!!
UsuńAle się politycznie zrobiło. No dobra, nie ważne czy ktoś jest z miasta czy ze wsi, ważniejsze czy potrafi "robic wioche". Ja potrafie, "eee...weź nie rób wiochy..." pare razy to słyszałem a ona tak czasami sama się objawia. A czasami z czystą radochą. Bezinteresownie. Z przekory. Ot tak. Dla satysfakcji. Prowokacyjnie...
OdpowiedzUsuńA wieś sama w sobie dla fotobloga cenna. But świetny tematycznie, malowane wiadro urocze. ;)) Pozdrowienia przesyłam.
Oj tam:) od razu politycznie. Durna z polityczności jestem jak mało kto chyba:)
UsuńPrzekornych lubię:) z przekory:)
Jak dobrze być Wieśniakiem, przez duże W oczywiście. A dziś to już raczej nie jest passe i to mnie bardzo cieszy. Zdjęcia jak zwykle idealne. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie lepiej niż mieszczuchem !
UsuńNawet gdyby to było passe, to i tak będę wieśniarą:)
Pomimo, że jestem stuprocentowym mieszczuchem : to jednak doceniam takie widoki jak studnia malowana w kwiaty. Piękna! Rewelacyjny klimat.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Mieszczuchem jestem tylko z zamieszkania. Z zamiłowania już nie - pewnie masz:) podobnie ?
Usuńno cóż coraz bardziej sztuczny robi nam się świat i wszędzie tylko egzamplarze pokazowe.
OdpowiedzUsuńjakoś rozmarzyły mnie Twoje zdjęcia!!
Dobrze napisane - sztuczny ... i od natury coraz dalszy
UsuńNaprawdę piękne Iwona,
OdpowiedzUsuńzawsze wiesz, miłą odmianą, aby przynieść wam zdjęcia. I zobaczyć piękne krajobrazy i tablicy piękne kwiaty. Maki, ale także piękne słoneczniki. A bociany! Naprawdę wspaniałe widzieć. Twój pierwszy obraz jest bardzo bijoznder w kolorze i edycji i uważam, że naprawdę piękne.
Z poważaniem, Helma
Jak zwykle napawam się działalnością translatora:) - dziękuję Helmo !!!
Usuńpiękna wieś ! pamiętam, jak wspaniałe były wakacje na wsi - wychodek ;) na dworze, stary piec, tajemniczy strych, zadziorne indory ... i mogłabym tak długo, piękne wspomnienia :D
OdpowiedzUsuńI u mojej cioci wychodek był w małym sadzie przydomowym. Kwitły jabłonie jakem go ostatnio odwiedzała ...
UsuńPiękne zdjęcia, wspaniałe klimaty:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI ja Ciebie serdecznie równie !!!
UsuńUwielbiam taką wieś:) Cudowne, pięknie pokazane:)
OdpowiedzUsuńLubię określenie - pięknie pokazane:)
UsuńJak tu uroczo..,ciepło i tak spokojnie...., piękny klimatyczny post
OdpowiedzUsuńJak to na wsi Basiu. W mieście tego spokoju brak mi ogromnie
UsuńPrzywołany to tablicy, postanowiłem się schować pod ławkę :) Po chwili zastanowienia zrozumiałem, że przecież
OdpowiedzUsuńtemat jest mi znany, więc mogę zarobić piątkę :)
Wieś jest piękna, prostolinijna, szczera, otwarta i nie znosi kompromisu.
Jest ckliwa, kolorowa, niepoznana i znojna jak praca w polu.
Cicha, łagodna, gościnna i rześka jak pianie koguta.
Szkoda, że coraz rzadziej można taką wieś oglądać.
Ta wieś, o której piszę zachowana jest w pamięci wielu osób, takich jak Ty i ja, i dlatego ją tak kochamy - taką jaką zapamiętaliśmy. Szukamy jej zdjęciami, zapachem, wzrokiem i w innych ludziach.
Wieś jest piękna, a wiocha to stan umysłu nie zawsze charakteryzujący ludzi ze wsi.
Pierwsze zdjęcie - jakby wyjęte z babcinej szuflady - piękne!
Pozostałe.., jakby z mojego zaginionego albumu :)
Pozdrawiam serdecznie!
A już miałam w polu szukać Kolegi - a daleko nie mam wszak:) !
UsuńTak pięknie napisałeś - że pomilczę. I podumam nad każdym słowem ...
uwielbiam wieś i te klimaty jak na tych zdjęciach i mogę się podpisać pod tekstem :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA ja tam się czuję wieśniarą i się tego nie wstydzę, bom co prawda z miasta dużego, to jednak sercem i duszą często wśród łąk i pól :). Wieś to najcudowniejsze wspomnienia, niezapomniane wakacje, mnóstwo przygód od rana do świtu, karmienie świń w ciocinych gumiakach za dużych o kilka numerów, aż wreszcie długi sen w budzie psa, podczas gdy szukała mnie cała wieś :). Do dzisiaj sypiam z psami.I uwielbiam śmierdzący aromat wsi :)
OdpowiedzUsuńMiałam w dzieciństwie takąż samą przygodę. Pies podobno był agresywny i miskę z jedzeniem kijem ku niemu popychano. A ja tam sobie z nim w budzie siedziałam. W życiu żadne zwierzę mi krzywdy nie uczyniło - pewnie jestem tą miłością naznaczona:) ?
UsuńNiesamowite zdjęcia! Każde ma w sobie coś co przyciąga. Bardzo podoba mi się płot i te słoneczniki za nim, cudo!
OdpowiedzUsuńSłoneczniki działają chyba na wszystkich w magicznie pozytywny sposób:)
UsuńCzuję sentyment do wiejskiego życia. Budzą się moje wspomnienia z lat dziecięcych, gdzie każdą wolną chwilę spędzałam na wsi u Dziadków. To było życie :) Kury, kaczki, gęsi ;D Zwożenie siana, rąbanie drewna na opał, dojenie krowy, karmienie małych kaczuszek, smród u świnek w chlewiku ;)
OdpowiedzUsuńTakie widoki po marokańskich przygodach to musi być coś niebywałego - prawda? :))))
Usuń:)
OdpowiedzUsuńno patrzaj Pani, mam swą własną kozę !!!!! dziękuję Ci jak nie wiem co, przyniesę jej wody w tym środkowym wiaderku, bo ogromnie mi się ono podoba !!!!! a tego bucika też pamiętam ;o) najwyraźniej i ja mam zadatki na wieśniarę... żebyś Olę usłyszała po wakacjach: "Mamo, ile ja lęków w te wakacje przełamałam! chodziłam z Michałem na słomę jajek szukać od kur...." :o) ściskam mą Gędźbę jak zawsze serdelecznie :*
OdpowiedzUsuńDbaj o nią:) Nie przekarm :)
OdpowiedzUsuń